Forum www.forummyslacych.fora.pl Strona Główna

Co tam, Panie i Panowie, w polityce?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forummyslacych.fora.pl Strona Główna -> Wydarzenia z kraju i ze świata...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paarm




Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:40, 14 Kwi 2008    Temat postu: Co tam, Panie i Panowie, w polityce?

Witam. Dość ciekawy, moim zdaniem, wywiad z politykiem Rokitą - [link widoczny dla zalogowanych] - postanowiłem przedłożyć na forum jako pretekst do dyskusji na temat kondycji politycznej naszego kraju. Jak kształtują się Państwa oceny szerszych procesów i bieżących wydarzeń? Zarazem, czy dostrzegacie Państwo jakikolwiek istotny związek pomiędzy filozoficznymi dociekaniami tego, co jest a co być powinno, z jednej strony, z drugiej zaś - codziennością naszej sfery publicznej? W jakiej w ogóle sytuacji się znajdujemy? Licząc na grad mocnych wypowiedzi, serdecznie pozdrawiam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Śliwa




Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:02, 27 Kwi 2008    Temat postu:

Opierając się na potocznym przekonaniu o sytuacji na naszej (i nie tylko) scenie politycznej, nie pozostawało by nic innego jak przytoczyć słowa naszego wspólnego wszystkim "Dziadka" i.e. Józefa Piłsudzkiego, który zapytany o to jak widzi współczesną mu sytacje w Polsce w jednym z wywiadów, miał odpowiedzieć: "Serdziel, pierdziel, burdel"...

Osobiście nie byłbym, aż tak radykalny w swych osądach.Pytane o to dokąd zmierza polska (i nie polska) polityka należy postawić w szerszym kontekście, a wtedy stało by sie o ono pytaniem o to dokąd zmierza świat i ludzie wogóle. Unikajmy potocznego, "zdroworosądkowego" podejścia do polityki. Bądźmy mniej jednoznaczni, to wtedy może wtedy zamiast poczucia,że stoimy nad przepaścią, w której nic zbawiennego dla nas nie ma, zobaczymy też drugi jej brzeg.

Abstrachując już od powyższego wywodu, powiem że w chwili obecnej nasi "wybrańcy" serwują nam swoiste - by użyc tu słów Gombrowicza-"upupienie". Twierdząc, że skoro tylko udało nam sie obalic IV RP zanim ta na dobre powstała to wszystko ma się jak najlepiej i oto natępuja w polskiej polityce czasy "miłości" i wzjemnego zrozumenia. Nic złego nam nie grozi, a bo w końcu znaleźlismy się w Unii, NATO, więc jedyne co nam pozostaje to spokojnie wznościć nasz wspólny "solidarny" dobrobyt ("By Polska rosła w siłe a ludziom żyło się dostatniej")Oj nie moi mili, póki wciąż trwamy na scenie wielkiego teatru historii zaiste wielce prawdopodobne jest, iż ktoś nas z tej sceny może poraz kolejny zrzucić. Zatem porzućmy państwo "upupienia" i zdobąźmy sie raz jescze na swoisty heroizm. Zastanówmy się jak moglibysmy się wyrwać z tego obłędu obiecywań, współuwarunkowań i błędego założenia, że od czegoś zależymy. Wszak któregoś dnia obecne "elity" rządzace wymrą śmiercią naturalną i ktoś nolens volens będzie je musiał zastąpić. A będziemy to My!
Zatem apeluje do sumienia nas wszystkich :"Burzmy bastylie zanim je zbudują!..."

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Śliwa dnia Nie 0:03, 27 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pablinho




Dołączył: 19 Mar 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:20, 27 Kwi 2008    Temat postu:

Polytyka, polytyka... Byli tacy, co chcieli za bardzo i w niewesołym kierunku, teraz są tacy, co się nieźle zapowiadali, lecz chyba śpią jeszcze. Kraj nasz kochany, od Odry po Bug, od Bałtyku po Tatry, ma teraz okazje troche nadgonić zachód. Jeszcze tylko niech politycy w tym Polsce pomogą, a przynajmniej niech nie przeszkadzają. Budować, a nie debatować. Taka prosta recepta Wink. Odchodzą już od tego, co trzeba i jak trzeba, to jedno mnie cieszy: zmiana estetyczna.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Śliwa




Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:19, 28 Kwi 2008    Temat postu:

Pablinho napisał:
Budować, a nie debatować. Taka prosta recepta Wink.


Oj nie wiem, prawde rzekłszy. W debacie nie ma nic zdrożnego.Wprost przeciwnie, jest czymś nadzwyczaj pożądanym w polityce i demokracji. Wyraziłbym to troche inaczej, raczej należałoby powiedzieć : "Budować, a nie gadać od rzeczy". Nie żebym sie czepiał.

A popos budowania, ciągle coś sie o tym słyszy, ciągle niby coś tam budujemy nieprzerwnie, a ja sie zapytuje co właściwie i jaki uzytek mamy z tego mieć?...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pablinho




Dołączył: 19 Mar 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:15, 29 Kwi 2008    Temat postu:

No tak, celnie mnie sa słówko złapałeś. Biję się w pierś. O czcze gadanie właśnie mi chodziło. No budujemy, się słyszy- 500 metrów autostrady przez dwa lata... Debata polityczna zawsze jest wskazana. Jeśli prowadzi do jakiś decyzji, czemuś służy. Panowie i panie zaś na Wiejskiej, licytują się kto dałby więcej, gdyby tylko w mocy był, by dawać. Właśnie przed byłem świadkiem obrad komisjii śledczej do spraw mafii węglowej. Zabawne widowisko. Panowie posłowie nie bardzo wiedzą, o co i kogo pytają. Panowie prokuratorzy zaś, nie mają zamiaru im odpowiadać. Gdy zapada cisza, posłowie zapominają o prokuratorach i aby ciszę wypełnić, bo pewnie głupio tak czas antenowy marnować (wyborcy patrzą), zaczynają kłócić się między sobą. Wiem chyba dlaczego kabarety od jakiegoś czasu prezentują tak żenujący poziom... wygryzła ich rzeczywistość, skradła wiatr co wypełnić mógłby im żagle.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paarm




Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:52, 30 Kwi 2008    Temat postu:

Witam. Może postawmy takie oto proste pytanie: co mamy na myśli, mówiąc o polityce? Jest to zapewne jakaś sfera ludzkiej działalności: ważna czy błaha (z punktu widzenia „konkretnej osoby”)? Łączymy z nią pojęcie „dobra”, czy też nie? Trudno oprzeć się ogólnemu wrażeniu, że polityka – o źródłosłowie sięgającym greckiego polis – stanowi obecnie coś, co ulega degradacji, zarówno w kontekście szerokim, „cywilizacyjnym”, jak i węższym, codziennym, ujmującym zdarzenia rozgrywające się na naszych oczach. To, co polityczne, kojarzy się z tym, co partyjne, z walką stronnictw o wpływy, z rozgrywkami personalnymi, z „partyjniactwem” właśnie; stąd np. „upolitycznienie mediów”, „upolitycznienie samorządu” – oznaczałoby to tyle, że „republika kolesi” przejmuje lukratywne posady, albo: ustawieni politycznie (czyli partyjnie, „środowiskowo”) idioci otrzymują stanowiska wymagające kompetencji eksperckich (Jan Kowalski, powiedzmy technik samochodowy, z tego i tego nadania został członkiem krajowej rady czegoś tam). W takim wypadku polityka „wkrada się” do mediów, samorządu itp. – i jest to proces oceniany negatywnie. Refleksja nad tak pojętą polityką – o ile nie sprowadzona do puli bądź jakich, powierzchownym stwierdzeń, na poziomie „lewica ma szansę wygrać te wybory” – wymagałaby na wstępie, zdaje się, chęci orientowania się w jakże pociągającej materii „podczepień” („Kowalski jest pod Nowakiem”), „haków”, „znajomości”. Do tego zapewne należałoby dołączyć kwestię marketingu politycznego: jak sprzedać mordę Kowalskiego potencjalnemu wyborcy? Jak sprawić, by statystyczna Anka postawiła krzyżyk przy nazwisku „naszego człowieka”? Oto esencja polityki: brud i wulgarna reklama. Czy to wszystko? Z drugiej strony nie jest przecież tak, że ktokolwiek może zostać wybrany po to, by realizował jakiekolwiek partykularne (swoje prywatne czy swojego „środowiska”) interesy. Kraj nie jest w rękach szaleńców. W zasadzie wiemy – jak prawie wszyscy wokół – dokąd zmierzamy. Naszym celem nie jest, powiedzmy, jezuicka komuna, tak, jak nie jest nim eksterminacja sąsiadów czy podjęcie wyprawy krzyżowej. Nam chodzi o „wzrost”. Orientujemy się na rozwój gospodarczy, dobrobyt, wyższy standard życia, modernizację itp. Któż to potępi, kto temu zaprzeczy? Wydaje się, że na szczęście nikt, kto mógłby mieć wpływ na politykę. Ale, zwróćmy uwagę, samo to pojęcie trochę nam się zaczyna wymykać. Akcent z brudu i reklamy przenosi się na sprawne zarządzanie. Clinton rzuca hasło: „Ekonomia, głupcze!”. Na horyzoncie pojawiają się postaci managerów i ekspertów. To pozytywni bohaterowie, zwłaszcza jeśli zestawić ich z niekompetentnymi kolesiami z partyjnego nadania czy zerem jadącym na populistycznych hasełkach. Mogą być mało sympatyczni, jajogłowi, wyniośli, jednakże to oni wiedzą, co robić. Weźmy wszakże pod uwagę, iż jako spece od realizacji projektu nie muszą oni ogarniać całości przedsięwzięcia; grunt, żeby opanowali swój wycinek. W każdym razie to, co polityczne, zdaje się teraz zawierać w tym, co ekonomiczne: mocny pieniądz jest OK, inflacja jest be. Co z brudem i reklamą? Cóż, chyba muszą się w to wpasować. Nie damy Janka Kowalskiego tam, gdzie rozwaliłby całą gospodarkę. Tym bardziej nie przedstawimy go jako sieroty po RWPG, cichego zwolennika planu centralnego itp. Jan Kowalski nie zakrzyknie na wiecu przedwyborczym: „Emerytur nie będzie! W zamian tego módlcie się, ludziska, o spokojną starość!”; tym bardziej nie powie o tym telewizji. Jan Kowalski będzie Janem opalonym, eleganckim, o miłym głosie. Jan Kowalski załatwi sprawy swoje i swoich bliskich, to oczywiste, ale przecież nie uczyni swego syna następcą tronu. Liczy się spokój. W tym kontekście można chyba pokusić się optymizm: projekt zostanie zrealizowany. Polska, choć z perturbacjami, staje się krajem nowoczesnym. Co jednak z samą polityką? Cóż, zostaje zdegradowana o tyle właśnie, o ile ustępuje miejsca mniej lub bardziej sprawnemu zarządzaniu. Najprostsza odpowiedź na pytanie o to, jak kierować sprawami naszego kraju, brzmi: Total Quality Management. Ma to oczywiście niewiele wspólnego z tradycja ujmowania tego, co polityczne, w dwóch (uproszczonych na nasze potrzeby) perspektywach: filozoficzno-politycznej (akcent na „dobro wspólne”, „cnotę obywatelską”, wychowanie, umiar) oraz teologiczno-politycznej (akcent na decyzję, akt wyboru, poświęcenie). Nie budujemy polis przyjaznego filozofom tak, jak nie wyruszamy na krucjatę. Budujemy za to „sprawne państwo”, wyruszamy po „środki z Brukseli”. Wygląda na to, że istotnie nie ma już nad czym deliberować; to, co mogłoby poruszać serca i umysły, lokuje się tak czy owak w prywatnym zaciszu. Coś za coś. Mnie zaś pozostaje poprosić Państwa o wybaczenie tak długiej wypowiedzi – niech mnie choć częściowo usprawiedliwi fakt, żem jest politologiem z wykształcenia – i pozdrowić, zachęcając ponownie do dyskusji.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Śliwa




Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:34, 01 Maj 2008    Temat postu:

Paarm napisał:
Nie budujemy polis przyjaznego filozofom tak(...) Budujemy za to „sprawne państwo”, wyruszamy po „środki z Brukseli”..


Zaraz, zaraz, albo mi sie wydaje albo znowuż to coś żem przegapił...A mieliśmy kiedykolwiek budowac owo "polis przyjazne filozofom"? Albo inaczej, czy możliwym jest by takowe kiedykolwiek zbudować? Mnie się zawsze wydawało, że owo polis nigdy filozofom przyjazne nie było ( i vice versa niejednokrotnie)i być nie może. Czyżbym źle może rozumował?...

Pozatym gratuluje i dziękuje za całkiem ciekawe "politologiczne" odniesienie do tematu.

Pzdr.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Śliwa dnia Czw 15:35, 01 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paarm




Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:58, 01 Maj 2008    Temat postu:

Witam. Wskazanie wyżej problemu relacji polis i tym samym polityki do filozofii zawierającej w sobie refleksję nad tym pierwszym jest jak najbardziej słuszne. Z całą pewnością istnieje - ilustrowane najlepiej przez łyk cykuty - napięcie między postacią filozofa kwestionującego zastane opinie a miastem czy państwem, które na opiniach (dotyczących choćby prawomocności ustroju w sensie instytucjonalnym, nie mówiąc już o głębszych, religijnych czy mitologicznych podstawach przyjętego w nim "stylu życia") z konieczności się opiera. Mówiąc obrazowo: gdy inni obywatele tłumnie gromadzą się, by podjąć krucjatę, filozof chowa się w zaciszu ogrodu i pyta: po co? Być może jednak z punktu widzenia filozofa potrzeba stałego namysłu nad tym, w jaki sposób zapewnić swego rodzaju „warunki brzegowe” egzystencji tych, którzy zdolni są uosabiać doskonałość człowieka; innymi słowy: pracować nad tym, by polis owej doskonałości ostatecznie sprzyjało. W świecie nowoczesnym zwyciężyła wiara w to, że życie filozofa i życie obywatela można pogodzić dzięki dogadzającemu wszystkim rozwojowi technologii i oczywiście powszechnej edukacji. Klasyczna myśl polityczna zdaje się nie podzielać optymizmu w tym względzie. Tak czy owak, zasadniczy przedmiot jej refleksji stanowiłaby kwestia relacji dwóch sposobów życia, z których jeden oddaje to, co w człowieku najlepsze, co jednak nie może zostać urzeczywistnione bez kontekstu politycznego. Bez polis, krótko mówiąc, nie byłoby filozofii: kto miałby mnie wykarmić, jeśli nie moje miasto? – ale też: czyje sprzeczne opinie stawiałbym w punkcie wyjścia swej filozoficznej wędrówki ku słońcu? W całości jest to zapewne kluczowe zagadnienie i jako takie niech pozostanie otwarte. Pozdrawiam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Śliwa




Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:18, 07 Maj 2008    Temat postu:

Paradoksalnie zagadnienie to zmkneło sie samoistnie już w chwili gdy na dobre przyszło na świat. Jak bowiem można obrócić stan pernamentnego konfliktu na lini jednostka- zbiorowosć w taki, w którym pojawić sie może symbioza tych dwóch środowisk. Oczywiście, że filozof poza swoim miastem istnieć nie może, a przynajmnej nie w aspekcie czysto fizycznym. Tyle że tkwiąc w obrębie miejskich murów akceptuje fakt, iż jego pobratyńcy będą go konsekwentnie miażdżyć, gdyż w ich oczach stanowi on stałe zagrożenie egzystencji tego co dla nich stanowi wartość najwyższą. Filozofia tłumowi jest nie potrzebna, bowiem nie produkuje nic co miastu przydatne może być do obrony przed wciąż napierającym na jego mury stanem natury. A jest za razem niewygodna bo wytyka palcem istotę tego jakim na prawdę jest człowiek w całej swej okazałości. Nawet jeśli filozof wystawia człowieczeństwu monument pochwalny, to w istocie jest to pomnik tego jakim człowiek "powinnien być", a wzniesiony on zostaje nieuchronnie na fundamencie tego jaki ów człowiek "jest na prawdę"- bo tak zakłada konstrukcja owych pomników w innym wypadku runąć one musza pod własnym ciężarem.
Z tych oto względów, chyba naturalnym wyjściem winna być banicja mędrca i jego filozofii poza miasto. Wygodna dla miasta jak i samego filozofa, który poza murami może swobodnie być "sobie a Muzom". I nieistotny tutaj wydaję sie być fakt, iż skazuje się go na fizyczną zagładę, a w raz nim jego filozofię. W mieście wszak prędzej czy później przepadłby. Problem w tym, że gdziekolwiek by ów filozof sie nie udał, gdziekolwiek by go nie wygnać, natknąc sie musi na ludzi i ich miasta. Bowiem jak chce natura człowieka, prędzej czy później (człowiek)musi sie obrócić przeciwko Światu aby trwać . A jak swego czasu powiedzielismy jest to dla niego rzecz najceniejsza.
Nie ma więc już bezludnych wysp, na które moglibysmy wysłać naszego filozofa i na dobrą sprawę nigdy nie było. Gdzie by sie on nie znalazł zawsze odnajdzie ludzi w najgorszej ich postaci, to jest jako tłum, masę- społeczeństwo wreszcie. Konflikt zatem trwać musi, nie ma mowy o miastach dla filozofów i o filozofii dla miast. Przynajmnej nie jeśli wypowiadamy te pojęcia w "czystej" ich postaci.
A pozatym, jak mówi Satre :"Miasto to jedyna dostępna dziś pustynia"

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Śliwa dnia Śro 23:04, 07 Maj 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forummyslacych.fora.pl Strona Główna -> Wydarzenia z kraju i ze świata... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin