Forum www.forummyslacych.fora.pl Strona Główna

Sprzedaj siebie na eBay

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forummyslacych.fora.pl Strona Główna -> Wydarzenia z kraju i ze świata...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pablinho




Dołączył: 19 Mar 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:43, 19 Mar 2008    Temat postu: Sprzedaj siebie na eBay

"Mężczyzna chce sprzedać swoje życie
Jak pozbyć się problemów, zobowiązań i zacząć wszystko od początku? Wystarczy sprzedać całe swoje życie na aukcji internetowej. Na taki sposób zdecydował się Brytyjczyk Ian Usher, po rozpadzie swojego małżeństwa.
Ian Usher mieszka obecnie w australijskiej miejscowości Perth. W skład jego oferty wchodzi wszystko, co do tej pory osiągnął i zdobył, m.in: dom, samochód, motocykl i praca w sklepie z dywanami. Obecny pracodawca mężczyzny pozytywnie odniósł się do jego pomysłu i zaoferował zwycięzcy aukcji dwutygodniowy okres próbny na zajmowanym do tej pory przez Ushera stanowisku.

Mężczyzna stworzył także stronę internetową zawierającą wszystkie szczegółowe informacje takie, jak np.: wywiady z przyjaciółmi. Potencjalny nabywca może więc zapoznać się z całą biografią 44-latka przed złożeniem swojej oferty. Po sfinalizowaniu transakcji, Usher zamierza mając wyłącznie portfel i paszport wsiąść do pierwszego pociągu. Chce wyjechać gdziekolwiek i zacząć wszystko od nowa.

Życie 44-latka będzie można wylicytować już 22 czerwca w serwisie aukcyjnym eBay. Cena wywoławcza to jeden dolar australijski."

Notkta pochodzi z dzisiejszych nowinek na onecie. Niestety nie moge jeszcze wkleić linka.

Specyficzne poczucie humoru posiada pan Usher, to napewno, no i duszę poety, nie da się ukryć. Do czego innego prowokuje jednak ta notatka prasowa. Wszystko zatem można kupić i wszystko sprzedać? Gdzie jest granica szalonej konsumpcji? Kupowanie przedmiotów nas nie dziwi. Czy niedługo przestanie nas dziwić naptkana na allegro oferta sprzedaży od zaraz, uczuć, myśli, marzeń, wspomnień, przyjaciół, związków itd.? Jeśli życie danego człowieka będzie całkowitym dnem, a jego wygląd fizyczny ziszczeniem koszmaru, to czy jeśli kupi sobie nową tożsamość, przyjaciół, piękną twarz, zmieni płeć, czy rasę, lub cokolwiek tylko przyjdzie mu do głowy, to czy w jakikolwiek sposób będzie mógł go ten zakup, wybór, okreslić? Czy będzie potrafił sam okreslic swoją tożsamość, znaleźć swoją autentyczność? Czy poprostu bedzie to kolejny wybór jakich wiele, wybór pozbawiony znaczenia i kontekstu. Czy tożsamość może być towarem na półce?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pablinho dnia Śro 19:44, 19 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paarm




Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:08, 19 Mar 2008    Temat postu:

Witam. Trzeba przyznać, że niezłe ekstremum zostało tu wskazane; świetna ilustracja tego, co może ze sobą zrobić człowiek (po)nowoczesny, znudzony, zblazowany, zepsuty mieszkaniec Zachodu. "Wsiąść do pociągu byle jakiego" i odjechać nie oglądając się na nic. Z wypracowaną kasą i bez wypracowanych zobowiązań wobec bliźnich. Wierząc w to, iż wystawiwszy na aukcji przeszłość, zawsze w pewnym sensie doskwierającą, można faktycznie stworzyć siebie od nowa. Ale fundamentalny problem warto chyba postawić w ten sposób: czy moje życie należy do mnie? Czy jestem jego posiadaczem, począwszy od klawiatury mego komputera, na przyjaźniach skończywszy? Jam pan i władca: autoprojektant? O prawie do życia opowiadano dawno temu. Budowano wokół tego wielkie projekty filozoficzno-polityczne. Co nas porusza? Na czym naprawdę zależy człowiekowi? Odrzućmy bajania starożytnych o cnocie, że niby jakiś cel przed nami, coś wyższego, ku czemu powołani jesteśmy, by zmierzać. Nie! To strach przed utratą życia, lub raczej utratą tego, co mamy (zatem i życia przez nas posiadanego) stanowi motor naszego działania. Tacy ponoć jesteśmy, że chcemy się mieć; co przegadali klasycy, myśl nowoczesna wydobywa na światło dzienne i czynni niechybnie podstawą refleksji nad tym, jak powinniśmy postępować. Ja mam prawo („do…”) – a jego podstawą okaże się w końcu prawo („ustawa”), jakie sam sobie ustanowię. Myśl dociera do swych konsekwencji. Pojedynczy człowiek aktem woli czyni siebie tym, kim być zapragnie. Uwalnia się od „opresji” norm wywodzonych gdzieś z zewnątrz, z „ponad”. Czemu nie miałby się sprzedać? Powiedzmy, że ma talent pisarski – dlaczego nie miałby go spieniężyć, jeśli taka jego wola? Dziś wydaje się to fizycznie niemożliwe, nasze predyspozycje czy talenty nie mogą być ot tak wystawione na aukcji (gdy, jak widzimy, miejsce pracy i relacje z otoczeniem już mogą). Jutro może być inaczej. Coś tam się wykroi, coś wszczepi nabywcy, kto wie? Szykuje się tedy radosny świat handlu między małymi robaczkami, które dawno opuściły swe naturalne jabłuszka i wiodą teraz życie „pozajabłuszkowe”. Cóż, handel lepszy od wojny. Skoro możemy pohandlować z naszymi nieprzyjaciółmi, to będziemy im dobrze życzyć. Wszystkim będzie miło. A w razie kłopotów z wydobyciem własnego uśmiechu, szarpnę się i zakupię uśmiech jakiegoś idioty. Pozdrawiam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ola_Tor




Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice/Kraków

PostWysłany: Nie 14:09, 23 Mar 2008    Temat postu:

Nie rozumiem, dlaczego odebrał to Pan tak negatywnie i na zasadzie "zepsuty zblazowany człowiek zachodu i oh jakie to straszne, że ludzie teraz są tacy a tacy, że wszystko sprzedają nawet przyjeźnie itp.itd." .

Po pierwsze ludzie zawsze "sprzedawali" przyjaciół (w tym wypadku "przyjaciół" chyba też powinnam w cudzysłowiu napisać), mniej czy bardziej dosłownie.

Po drugie , taka sprawa do zastanowienia, przecież na dobrą sprawę współczesny,zachodni świat jest straszny - każdy ma milion przypisanych numerków (pesele, ubezpieczenia, konta w banku), miejsca naszego pobytu są ściśle kontrolowane, dzięki komórkom zlokalizować można każdego w trymiga. Nie mówiąc już o sieci znajomości czy zależności i oczekiwań społecznych ( "każdy musi iść na studia", "babcia Gienia dostanie zawału jak będę wiódł odmienny tryb życia od powszechnie przyjętej normy", "jak wyjadę na tydzień i nie poinformuję o tym rodziny i znajomych to się będą martwić albo się obrażą").
Jeśli dla kogoś to nie jest przytłaczające i nie czuje sie jak w klatce, to albo kłamie albo baardzo mu współczuję.
Popatrzcie, jak przez wszechogarniającą kontrolę społeczną zmieniły się realia. Kiedyś nie było spisów ludności, człowiek byl anonimowy, przynajmniej z tych niższych warstw społecznych i na dobrą sprawę mógł sobie wyjść z chałupki, iść do wioski oddalonej o tydzień albo w ogóle odejść gdzieś daleko i nikt by się tym nie przejął.
Teraz - niemożliwe.

Może to nie jest głupi wybryk rozpuszczonego człowieka Zachodu, tylko próba uwolnienia się od wszechogarniającej sieci kontroli.
Czy ktoś z nas byłby na tyle odważny, żeby to zrobić? Popatrzcie na to również z takiej perspektywy.




i taki mały p.s. do wszystkich - przeczytałam wszystkie posty i moje subiektywne odczucie jest takie, że są trochę...napuszone... istotna i ważna dyskusja nie musi (chyba nie powinna nawet) być super poważna, pełna cytatów i trudnych słów i idealnie dopracowana stylistycznie, bo przez to się często gubi sens. Kunszt tkwi w prostocie, let it flow Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paarm




Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:14, 23 Mar 2008    Temat postu:

Trudno zaprzeczyć temu, co napisano wyżej, ale w czym właściwie się nie zgadzamy? Ludzie zawsze przejawiali skłonności do zdrady, działania z niskich pobudek, ogólnie do występków? No pewnie. Problem w tym, czy i w jaki sposób możemy im powiedzieć, że postępują źle. Jeśli podążymy konsekwentnie tropem myślenia nowoczesnego, to dotrzemy wreszcie do punktu, w którym nie tylko sprzedaż własnej (zewnętrznej?) tożsamości, miejsca pracy czy kręgu znajomych, ale właściwie każdy przyjęty przez nas projekt samorealizacji będzie ważył tyle samo. Dziś matka z Kalkuty, jutro dzieciobójczyni; rano mąż, po południu pedofil na łowach. Każdy ma przecież swój sposób na życie: jej czy jego własne życie; to, z którym może zrobić cokolwiek, choćby wystawiając je na aukcji. Wszechogarniająca sieć kontroli… No właśnie! Skoro nikt nikogo nie osądzi, to każdy przed każdym musi się jakoś zabezpieczyć. Instytucje zamiast wychowania. Brak wolności znajduje swoje uzasadnienie w braku lęku przed grzechem. Nie odnosząc się do tego, co „ponad”, człowiek nie może być niczym więcej, jak tylko członkiem stada, opętanym przez konwencje w stopniu ongiś niewyobrażalnym. Mojżesz mógł pędzić żywot egipskiego dostojnika, mógł uciec i zagubić się na pustyni, ale mógł też rozmawiać z Bogiem. Dziś albo trwanie w bezmyślnej robocie, albo cudaczne wyskoki. Cóż to za wybór! Bo chyba nie będziemy sądzić, że prawdziwe wyzwolenie człowieka wyczerpuje się w tego rodzaju transakcji i awanturniczej przygodzie? Proszę o wybaczenie ewentualnych napuszeń i pozdrawiam.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paarm dnia Nie 16:34, 23 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
XVII




Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z mitu i narracji

PostWysłany: Śro 1:16, 26 Mar 2008    Temat postu:

"Dziś albo trwanie w bezmyślnej robocie, albo cudaczne wyskoki."

A ja powiem, że nieprawda. Że kto chce, może sobie wykroić z własnego życia naprawdę spory kawałek przestrzeni, którą będzie mógł dysponować wedle swoich własnych upodobań niekoniecznie uciekając się do dziwacznych wyskoków i i tak mając z tego sporą frajdę. Piszę jako praktyk. Wszystko jest, rzekłbym, kwestią zaakceptowania zastanej sytuacji Wink

I pewnie Ola teraz nazwie mnie kłamcą albo zacznie mi współczuć, ale mnie ten cały matrix naokoło naprawdę ani trochę nie przytłacza - co najwyżej trochę bawi. Dopóki mam czas, żeby zarwać noc na dyskusje z kumplami przy winie, fajce i dobrym rocku, dopóki starcza mi sił żeby wsiąść na rower i jechać przed siebie a po powrocie poczytać, co Salomon myślał o marności, wszystko jest na swoim miejscu. A ograniczenia były, są i będą, grunt to nauczyć się z nimi żyć, względnie olewać je i robić swoje kiedy zachodzi taka potrzeba.

Natomiast jeśli pan Usher rzeczywiście myśli, że ten cyrk pomoże mu jakoś w rozpoczęciu wszystkiego od nowa, to wypada mu współczuć, bo się myli. Powiada poeta:

Powiedziałeś: "Pojadę do innej ziemi, nad morze inne.
Jakieś inne znajdzie się miasto, jakieś lepsze miejsce.
Tu już wydany jest wyrok na wszystkie moje dążenia
i pogrzebane leży, jak w grobie, moje serce.
Niechby się umysł wreszcie podźwignął z odrętwienia.
Tu, cokolwiek wzrokiem ogarnę,
ruiny mego życia czarne
widzę, gdziem tyle lat przeżył, stracił, roztrwonił".
Nowych nie znajdziesz krain ani innego morza.
To miasto pójdzie za tobą. Zawsze w tych samych dzielnicach
będziesz krążył. W tych samych domach włosy ci posiwieją.
Zawsze trafisz do tego miasta. Będziesz chodził po tych samych ulicach
Nie ma dla ciebie okrętu - nie ufaj próżnym nadziejom -
nie ma drogi w inną stronę.
Jakeś swoje życie roztrwonił
w tym ciasnym kącie, tak je w całym świecie roztrwoniłeś.
/K. Kawafis: "Miasto"/

A porzuciwszy mowę wiązaną, powiem tylko tyle: Nie da się, drodzy państwo, uciec przed samym sobą. Chyba że komuś z Was się to udało i mnie z błędu wyprowadzi.

To jeden temat. Poboczny. A w kwestii tematu właściwego: oczywiście nie ma takiej rzeczy, której nie dało by się dzisiaj sprzedać albo kupić, dopóki są to rzeczy materialne, ew. operacje na nich. Handlu procesami psychicznymi - a tym chyba w istocie jest tożsamość - na razie sobie nie wyobrażam.

Ale może to kwestia braku wyobraźni.

Za napuszenie nie przepraszam bo się nie poczuwam Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez XVII dnia Śro 1:18, 26 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OlgaSłowiakowska




Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Śro 23:04, 02 Kwi 2008    Temat postu:

Ola_Tor napisał:



Może to nie jest głupi wybryk rozpuszczonego człowieka Zachodu, tylko próba uwolnienia się od wszechogarniającej sieci kontroli.
Czy ktoś z nas byłby na tyle odważny, żeby to zrobić? Popatrzcie na to również z takiej perspektywy.



Ja mam nadzieję, że nikt nie byłby na tyle głupi, żeby to zrobić. Innych perspektyw nie szukam.

Odważny? Tak samo, jak odważny jest ktoś, kto popełnia samobójstwo? Przecież tez chce sie uwolnić od wszechogarniającej sieci kontroli.

Tyle Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.forummyslacych.fora.pl Strona Główna -> Wydarzenia z kraju i ze świata... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin